Jeźdżę teraz FJRKą ale XJRki jednak nie sprzedałem, bo szkoda mi. Trzymam mimo, że od .. może trzech lat przejeżdżam nią kilkadziesiąt km rocznie. Za kilka lat emerytura wtedy XJR do jeżdżenia wokół komina jak znalazł a i do pogrzebania też. Z FJR to jeden dzień rozbierania plastików, potem dzień roboty i kolejny dzień składania plastików. Upierdliwe to. Babranie się z plastikami to żadna frajda.Pozdrawiam chlopaków, których spotkałem w Pelplinie przy katedrze, gdy jechali na zlot

Dzięki nim mogłem przymierzyć się do GTRa, który od roku chodzi mi po głowie
